SEW-IN. Dlaczego – choć trudno mi to przyznać – coraz częściej polecam SEW-IN zamiast ultradźwięków
Jeżeli zaglądasz na mojego bloga od dawna albo byłaś już u mnie w salonie, to wiesz jedno:
przez wiele lat byłam absolutną „ultradźwiękową dziewczyną” ☺
To na ultradźwiękach sama nosiłam swoje pierwsze przedłużenia.
To ultradźwięki kojarzą mi się z moim ślubem, spełnionym marzeniem o długich włosach i początkiem przygody, która skończyła się… własnym salonem przedłużania włosów.
Dlatego ten tekst nie jest dla mnie łatwy.
Bo trochę tak, jakbym przyznawała, że mój „pierwszy włosowy romans” nie jest już miłością życia 😉
Ale jeśli coś jest dla mnie ważne …









